niedziela, 19 stycznia 2014

Imagin z Liamem

                     Oczami Liama
Jutro jest moja 2 rocznica ślubu z Danniel. Mam już plan co moge dla nas zrobić. Chłopcy obiecali mi że zajmą się naszą córka Amy, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał. Danniel wraca dopiero jutro więc ze spokojem bede mógł wszystko zrobić.
- Tausiu ? - podbiegła do mnie w pod skokach Amy.
- Tak skarbie ? spytałem małą
- Kiedy pojedziemy do wujka Nialla,Harrego,Zayna i Louisa?
- No a jesteś juz spakowana?
- Tak - uśmiechnęła się i wyciągnęła za pleców plecak
- No to zacznij się ubierać zaraz bd wychodzić.
Zadzwoniłem tylko oznajmić chłopcom że zaraz będziemy u nich. Ubrałem się wziąłem kluczyki i razem z Amy wyszliśmy z domu. Droga do chłopaków nie byla długa , a i tak mój mały szkrab co chwila pytała się kiedy będziemy na miejscu.
- Jesteśmy . Wysiadaja- powiedziałem i lesie co zdążyłem otworzyć drzwi i wysiąść Amy juz czekała przy drzwiach.
- Moge zadzwonić dzwonkiem?
- Oczywiście - wziąłem ja na rence i przysunąłem się blizej guzika.
Po chwili w drzwiach stał juz Louis
- Amy! - krzyknął uradowany i przytulił ją mocno
- Hej wujku - usmiechnęła się do niego.
- Ej chłopaki nasza mała Amy przyjechała - krzyknął na cały dom
Po sekundzie wszyscy byli juz przy drzwiach i zagadywali mojego skarba.
- Tak też się cieszę że was widzę - powiedzilem dosc głośniej zeby usłyszeli
- Siema Liam. Sorki no ale teraz to Amy jest fajniejsza niż ty - powiedział Harry
- Eh...- westchnąłem. Ta banda chłopaków jest stworzona dla dzieci. Tak samo myślą to samo robia , cały czas się wyglupiaja . Idealnie, przynajmniej wiem ze Amy nie bedzie się przez dwa dni nudziła.
- Dobra ja spadam musze załatwić parę spraw- powiedziałem. Pożegnałem się z córcią i z chłopakami i wyszedłem. Pojechałem do hotelu gdzie razem z Dań mielismy spędzić czas. Musiałem sprawdzic czy wszystko będzie tak jak ustaliłem.
Pani w recepcji byla bardzo miła i szybko pomogła mi sprawdzić czy wszytsko jest tak jak powinno. Było już późno więc odrazu po powrocie do domu poszedłem spać. Jutro z samego rana miałem jechać po Dań na lotnisko.
                           Następny dzień
Obudził mnie dźwięk budzika. Leniwie wstałem , poszedłem do łazienki wozach szybki prysznic. Ubrałem się szybko zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu. Po drodze na lotnisko wstąpiłem do kwiaciarni kupić jakiś ładny bukiet róż dla Danniel. Gdy wychodziłem z budynku zadzwonił mi telefon.
- Hallo?
- Liam jestes w domu ? - usłyszałem zdenerwowany głos Zayna
- nie a coś sie stalo ? Coś z Amy ? -
- Liam.... Danniel.... Jej samolot...
- Zayn do cholery mów !!
- Była katastrfa, samolot w którym leciała Dani rozbił się. Mówili dziś o tym w wiadomościach.
Zatkało mnie, nie wiedziałem co mam zrobić.
- Liam? Jestes tam?
Po moich policzkach zaczęły spływać samotne łzy.
- Zayn co ja mam teraz zrobić. To nie Może być prawda.- mówiłem powoli cicho płacząc.
- Liam pomożemy ci. Mówili że rodziny osób w katastrofie maja przyjehac do szpitala żeby ustalić czy to na pewno oni.

Zayn podał mi adres szpitala do którego ciała miały być przewiezione. Gdy dotarłem na miejsce pani z recepcji pokierowała mnie do osobnego budynku za szpitalem. Przed wejściem widziałem ludzi którzy czekali na otwarcie do tego przekletego miejsca. Wszyscy byli zrospaczeni. Ja miałem nadzieję ze to tylko głupi sen i zaraz obudzę się z niego.
Kiedy w końcu otworzyli nam drzwi podeszli do nas z osobna poszczególni ludzie.
- Dzień dobry panu, proszę udać się za mną.- powiedziała do mnie jedna z pań.
Zaprowadziła mnie do białego pomieszczenia. Kazała usiąść na krześle. Ona sama poszła po jakieś papiery i coś do pisania.
- Wiem, że to dla pana pewnie trudne ale proszę mi opisać bliska osobę która leciała w tym samolocie.
- Danniel miała ciemniejszą karnacje, jej włosy były kręcone i kręcone. Na palcu miała obrączke
- pokazałem na swoją dłoń- byka szczupła i wysoka.
- Dobrze dziekuje, zaraz do pana przyjdę.
Nie mogłem nadal uwierzyć że to się dzieje.
- Proszę za mną - kobieta przyszła i podała mi coś w stylu tego szlafroka co zakłada się w szpitalach.  Posłusznie założyłem ciuchy i ruszyłem za nią. Weszliśmy do kolejnej białej sali. W niej leżało zakryte ciało. Do moich oczy zaczęły napływać łzy. Bałem się spojrzeć na to ciało. Bałem sie że zobaczę tam martwa Dan.
- Czy to ona.? - spytała i odkryła martwe ciało.
Zamarlem zacząłem płakać jak małe dziecko. Twarz byla strasznie zmasakrowana. Spojrzałem na jej dłonie . Miała tam obrączkę. Nie... to nie mogła być ona. A jednak odeszła od mnie. Zostawiła mnie teraz samego z Amy. Właśnie Amy co ja jej teraz mam powiedziec. Przecież ona jest jeszcze mała.
- Proszę pana czy ta kobieta to...
- tak to jest moja Dan.- przerwałem kobiecie.
- Dobrze dziękuje, teraz musi pan opuścić salę. Może pan juz wrócić do domu i zacząć organizować pogrzeb. Wiem ze to dla pana trudne. Bardzo mi z tego powodu przykro.- kobieta mówiła ostatnie zdanie z żalem w głosie. Ostatni raz spojrzałem na moja ukochana.
- A czy moge tylko napisać coś na kartce i zostawić to przy niej? - spytałem ledwo słyszalnie.
- oczywiście - kobieta dała mu kartkę i długopis. Napisałem na niej napis " I always love you, your Liam " polozylem jej kartkę na brzuchu i wybiegłem z tego chorego miejsca. Wsiadłem w samochud i rozryczałem się jak małe dziecko. Płakałem i płakałem. Kiedy się trochę uspokoilem ruszyłem w stronę domu moich przyjaciół. Pewnie się martwią. W drodze do ich domu myślałem jak mam o tym powiedzieć Amy.
Wyszedłem z samochodu i otworzyłem drzwi kluczami które zostawiłem sobie wyprowadzając się z tąd.
- Tataaaaa! - pobiegła do mnie moja kochana mała Amy . Przytulilem ja bardzo mocno.
- Płakałeś - spytała.
- Tak, słonko musimy porozmawiać.
Trzymając ja na rękach poszliśmy do mojego dawnego pokoju.
- Kiedy wróci mama ?
- Chodzi o to ... że mama nie wróci.
- Jak to ?
- Wiesz że wszyscy będziemy tam do góry, w niebie prawda ?
- Tak
- Twoja mama już tam jest, patrzy na nas z góry i będzie się za nami wstawiała u Boga.
- Co to... znaczy ?
- Mama nie żyje.- po moich jak i Amy policzkach zaczęły płynąć łzy. Przytuliłem ją mocno a kiedy się uspokoiła powiwdziałem
- Twoja mama zawsze będzie tu, w twoim serduszku. Zawsze będzie cię kochać, troszczyć się.
- A ciebie też będzie zawsze kochać i troszczyć się ?
- Zawsze. Ja też bede jak zawsze kochał tak mocno jak ty.
Amy przytuliła mnie mocno i usmiechnęła się lekko.



Mam nadzieję że podoba wam się ten imagin. Jeśli tak napiszcie komentarz.
                           Kika<3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz