sobota, 25 stycznia 2014

Imagin z Louisem cz. II

 A więc nie będę ukrywać ta nagła przyjaźń z Lou bardzo mnie zdziwiła. Mam tylko nadzieję, że to nie jest kolejny podstęp.

 Mija już 3 miesiąc mojej przyjaźni z nim. I jak na razie wszystko jest dobrze. O dziwo moi rodzice zaakceptowali go. Pomimo jego licznych tatuaży.
Dziś jest jest piątek i wieczorem Loui i jego przyjaciele robią imprezę. Oczywiście ja też jestem zaproszona.

 Z chęcią wstałam, szybko się ubrałam , zjadłam śniadanie i ruszyłam do szkoły. Po drodze spotykałam się z Louisem. Który mieszka blisko mnie.
- Hej - uśmiechnęłam się gdy go tylko zobaczyłam
- Hej - przytulił mnie mocno.
- Idziemy ?
- Jasne. I jak będziesz dziś na imprezie ?
- No pewnie, jak by mogło mnie nie być, hmm.. ?
- Yhmm.. Nie wiem, wiesz wolę się upewnić.- uśmiechnęłam się do niego
- No dobrze, a potem idę do ciebie tak ? W sensie następnego dnia mieliśmy robić jakiś projekt, więc w sumie jak się ogarniemy czyli około 17 się za to zabierzemy - zaśmiałam się
- Tak, tak idziesz do mnie. No zrobimy go , w końcu jutro musimy go zacząć bo potem się i tak nie wyrobimy.
- Najwyżej dokończę go sama
- Nie! Nie będę cię wykorzystywał. Zrobimy go razem.
- Ale tu nikt nie mówi, że będziesz mnie wykorzystywał
- Jasmin nie ma żadnego ale. Robimy razem i koniec kropka.

Dotarliśmy do szkoły wyjątkowo szybko. Odłożyliśmy kurtki do szatni i poszliśmy pod salę. Oczywiście nie obyło się bez spojrzeń zazdrosnych dziewczyn które od czasu kiedy zaczęłam się z Nim zadawać patrzyły na mnie jak by chciały mnie zabić. To było dziwne, jak by chciały to by same mogły do niego podejść i zagadać normalnie a nie jakoś tak dziwnie, że on potem ma z tego straszny polew.
Gdy byliśmy pod salą okazało się, że nie ma naszej nauczycielki od matematyki i mamy godzinę wolną. Postanowiliśmy razem z przyjaciółmi pójść na nasze wspólne miejsce do przesiadywania. Ruszyliśmy w kierunku naszej sali artystycznej. Pani pozwalała nam tam przesiadywać przerwy. Ja tam malowałam i rozmawiałam a reszcie nie przeszkadzały inne laski które się na nas gapiły jak na zwierzęta w zoo.
Zabrałam się za malowanie. Malowałam zakochaną parę na moście przy zachodzie słońca, dziś robiłam dokończenia.
Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu. Nie robiłam sobie z tego nic, Louis zawsze tak robił jak chciał się przytulić a chciał też widzieć co maluję. Zaczął delikatnie całować mnie po szyi. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Odłożyłam pędzel i odwróciłam się przodem do niego
- Louis ...
- Przepraszam nie mogłem się powstrzymać. Wiem jesteśmy przyjaciółmi
- Nic się przecież nie stało - uśmiechnęłam się do niego i odłożyłam obraz do wyschnięcia. Usiadłam na schodkach które i wyciągnęłam książkę, żeby powtórzyć najważniejsze rzeczy na kartkówkę.
Chłopacy zaczęli się jak zawsze wydurniać. Oczywiście po krótkiej powtórce dołączyłam do nas. Zaczęliśmy robić sobie jakieś śmieszne zdjęcia. Było bardzo zabawnie. Na prawdę bardzo ich ostatnio polubiłam. Gdy zadzwonił dzwonek wyszliśmy z sali i udaliśmy się pod sale gdzie miała odbyć się kolejna lekcja.
- Jasmin mogę z tobą usiąść ? - spytał chłopak z którym bardzo rzadko rozmawiałam. Pewnie chciał żebym mu pomogła. Nic z tego, obiecałam już Louisowi że usiądziemy razem i, że będę mogła mu pomóc. Ale z nim to co innego, bo wiem, że mnie nie wykorzystuje.
- Sory, ale obiecałam już Louisowi
- Ymm... No okej... A czy.... Czy chciałabyś.... Pójść ze mną.. Po szkole do... Kawiarni ?
- Sorki kolego ale ta pani ma już inne plany na dzisiejsze popołudnie- wtrącił się mój przyjaciel.
- Louis ale impreza jest wieczorem
- No to co. Ale po szkole Będziemy zajęci. Mam już plany - uśmiechnął się
- No to może innym razem co ? - spytałam chłopaka
- Pewnie- uśmiechnął się do mnie i odszedł do swojej grupki przyjaciół
- Louis co będziemy robić ? - spytałam ciekawa
- Nic
- Co ? To czemu z nim nie mogłam pójść..
- Jasmin no...
- No co ? Nie będziesz mi mówił z kim mam się spotykać - powiedziałam już ostrzejszym tonem i odeszłam od niego aby kucnąć przy drzwiach do sali.
Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież my się tylko przyjaźnimy. Nie będzie mi mówił z kim mam rozmawiać a z kim nie.
Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje. Weszliśmy do sali. Standardowo usiadłam z tyłu. Kiedy przechodził Jarry ( chłopak który chciał ze mną usiąść ), odsunęłam krzesło
- Jarry usiądź - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego
- A czy..
- Nie, możesz usiąść
- Dzięki - uśmiechnął się pogodnie
- Ej. co ty .. ? Przecież ja miałem usiąść z tb. - podszedł do ławki Lou
- Tak, ale postanowiłam usiąść z Jarrym. Tam z przodu masz wolne miejsce - powiedziałam i wyciągnęłam z torby piórnik.
 Po kartkówce na której pomogłam mojemu nowemu znajomemu zaczęła się normalna lekcja.
Dzień minął szybko. Cały dzień rozmawiałam z Jarrym. Chciałam zrobić na złość Louisowi, ale nie tylko. Chciałam poznać lepiej chłopaka.
Gdy wychodziliśmy z budynku podbiegł do mnie Jarry
- Jasmin to co może jednak skusisz się na tą kawiarnie ? - powiedział już odważniej
- Przykro mi, nie mogę. Ale obiecuję, że następnym razem pójdziemy - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek na pożegnanie - Papa - odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu.
  Oczywiście w domu rodziców nie było. Napisałam im kartkę na blacie w kuchni, że idę dziś na imprezę i że wrócę dopiero jutro wieczorem, bo będziemy jeszcze robić projekt z Lousiem.
Poszłam na górę, poszłam wziąć szybki prysznic, przebrałam się w ciuchy uszykowane na dzisiejszy wieczór. Pomalowałam się mocniej niż zwykle. Spojrzałam na zegarek i była idealna godzina do wyjścia. Ubrałam płaszczyk i ruszyłam ku domu Louisa z którego mieliśmy udać się na impreze do Chada.
Zapukałam w drzwi domu Louisa
- Jasmin, jak dobrze, że jesteś. Myślałem że nie pójdziesz
- Przecież Ci nic takiego nie powiedziałam- uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek
- Przepraszam Cię za tamto
- W porządku już jest dobrze. Idziemy ?
- Jasne.
Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy. Po jakiś 10 min. byliśmy na miejscu.

- No wreszcie jesteście - przywitał nas Chad otwierając drzwi.
- Wielkie wejście jak zawsze - zaśmiał się Louis
Weszliśmy do  środka. Było czuć dym papierosów i zapach alkoholu. Zdjęłam kurtkę i odwiesiłam na jakiś wieszak
- Wooow... Wyglądasz... Cudnie - powiedział Loui
- Dziękuje - uśmiechnęłam się do niego.
Weszliśmy w głąb domu. Było tam pełno ludzi z petem, piwem w ręku.
- Przynieść Ci piwko ? - spytał Chad
- Poproszę


Impreza rozkręcała się szybko. Tańczyłam co chwile z kimś innym. Każdy był już pijany( tak nawet ja, taka grzeczna dziewczynka ;p)
Kiedy dokończyłam mojego drinka podszedł do mnie Louis. W sumie jeszcze tylko z nim nie tańczyłam.
- Mogę prosić księżniczkę do tańca ? - zapytał się z bananem na twarzy
- Oczywiście mój książę - podałam mu rękę i weszliśmy na "parkiet" 

Położyłam ręce na jego karku a on swoje na moich biodrach.Bujaliśmy się w rytm muzyki. Patrzyliśmy sobie w oczy. Czułam się jakbym była tylko ja i on. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma cudowne oczy. Zbliżaliśmy swoje twarze powoli, aż złączyły się w głębokim i namiętnym pocałunku. Chłopak wziął mnie na ręce i przez tłum osób przecisnął się na górę. Weszliśmy do jakiegoś pokoju, cały czas się całując. To było niesamowite. Położył mnie na łóżku. Całował mnie po szyi, po chwili zjeżdżał coraz niżej. Zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania.


                                       *RANO*

   Obudziły mnie promienie słoneczne. Otwarłam oczy i zobaczyłam mnie Louisa całkiem nagich i ciuchy rozrzucone po całym pokoju.
Głowa bolała mnie strasznie.
- Dzień dobry księżniczko - usłyszałam zachrypnięty głos Louisa.
- Hej - spojrzałam na niego.- Lou czy my ...?
- Hm... No najwyraźniej tak .. - uśmiechnął się zadziornie.
- Lou... 

- Jasmin ... Ja cie kocham- Powiedział i pocałował mnie.
Zaskoczyło mnie to bardzo. Ja nie wiem co do niego czuję, czy jest coś więcej.
- Louis ja nie... ja nie wiem czy ... Czy to się uda.
- Proszę spróbujmy- spojrzał mi prosto w oczy.
- Dobrze - uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie, za to on zamienił ten pocałunek w pełen namiętności i miłości. 





Hej. Mam nadzieje, że podoba wam się tan imagin z Lou :)
    Proszę piszcie komentarze. Bardzo mi na tym zależy.
         
                                                                               Kika <3 

piątek, 24 stycznia 2014

Imagin z Louisem cz. I

 Także tego , oto następny Imagin. Mam nadzieję, że spodoba się wam.
                           Miłego czytania Kika <3


 Dziś szczególnie nie miałam ochoty iść do szkoły. Nie dość , że pogoda na dworze była ponura, bo przecież co to za dzień w Londynie bez deszczu. No dzień stracony...
Znowu w szkole będę poniżana za każdym możliwym razem. Nie wiem co ja takiego robię. Nie wiem dlaczego oni mi to robią, bo co jestem nowa?

Przyjechałam tu do Londynu z moim tatą i mamą. Jesteśmy z Polski. W Londynie jesteśmy już jakiś miesiąc. Szkoła do której chodzę nie jest zła. Ale mogło by nie być w niej tej całej bandy Louisa. Myśli że jak ma pełno tatuaży i jak udaje bad boy'a to jest fajny. Co prawda jest przystojny i rozumiem te wszystkie laski które są w nim zakochane i robią wszystko dla niego tylko żeby się jakoś przypodobać. Ale ja nie. Ja taka nie jestem i nie będę robiła wszystkiego co on będzie chciał.

                             
   



 - Jasmin , dalej wstawaj ! Spóźnisz się do szkoły. - krzyknął tata z dołu. Jakoś specjalnie nie spieszyło mi się tam iść. Powoli wstałam z łóżka i poszłam w kierunku łazienki. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torbę z rzeczami do szkoły i zeszłam na dół gdzie tata i mama jedli już śniadanie. - Hej - przywitałam się i usiadłam do stołu.
- Hej słońce , dziś wrócimy z mamą trochę później niż zawsze. Mamy do załatwienia trochę spraw na mieście po pracy - powiedział tata i uśmiechnął się do mnie
- Okej, nic się nie stanie przecież , jestem duża mogę zostać sama w domu.
- Wiemy o tym przecież, jakbyś gdzieś chciała wyjść wieczorem napisz tylko na kartce dobrze ? W końcu już prawie weekend - uśmiechnęła się mama
- Dobrze.
Zjadłam śniadanie , ubrałam się i ruszyłam do szkoły. Oczywiście mój autobus musiał się spóźnić bo po co przyjeżdżać punktualnie.
Gdy już w końcu przyjechał wsiadłam do niego i ruszyłam w kierunku szkoły. Jasne, że musiałam się spóźnić na lekcje z nauczycielką która nie na widzi jak ktoś przychodzi później na jej lekcje. No ale cóż, to nie moja wina. Poszłam odłożyć kurtkę do szatni i skierowałam się do sali nr. 6 gdzie była właśnie matematyka. Weszłam do sali. 
   - No dzień dobry panno Jasmin
- Dzień dobry , przepraszam za spóźnienie , autobus długo nie przyjeżdżał - powiedziałam szybko
- Nic nie szkodzi , proszę zająć wole miejsce. - powiedziała . Nie no nie poznaje. Co się stało z wredną wiedźmą ? No nic poszukałam wzrokiem wolnego miejsca które była koło Louisa. No świetnie pomyślałam.
Poszłam w kierunku jego ławki i usiadłam. Wyjęłam rzeczy potrzebne do lekcji. W ogóle nie patrzyłam się na niego tylko słuchałam to co mówi nauczycielka.
- Możesz przestać ? - spytałam chłopaka czując jego wzrok na sobie
- Ale co ?
- Patrzeć się na mnie.
- Dopiero teraz zauważyłem, że jesteś piękna - powiedział innym niż dotąd tonem.
- Świetnie.. - mruknęłam pod nosem czując, że zaraz znowu zrobi coś co mnie ośmieszy. Wiedziałam, że coś knuje.

Lekcja mijała spokojnie. Nagle pani wzięła Louisa do tablicy widząc, że wg nie jest skupiony na lekcji.
- No dalej Louis nie mamy całego dnia na twoje sterczenie pod tablicą. - powiedziała nauczycielka.
Chłopak stał jeszcze przy tablicy próbując coś zrobić lecz na próżno.
- Hmmm... no dobrze jeśli ktoś z klasy będzie umiał zrobić to zadanie odpuszczę Ci, ale ten jeden jedyny raz. Więc co jest ktoś chętny ?
Nikt się nie zgłaszał, Louis patrzyła na nas błagalnym wzrokiem , wiedziałam, że nie chciał dostać kolejnego laczka z matmy. Postanowiłam się zgłosić. Cała lekcję uważałam więc powinnam to zrobić.
- Ooo.. Proszę Jasmin. Pokaż koledze jak to sie rozwiązuje. - powiedziała pani.
Poszłam do tablicy i odebrałam pisak od nauczycielki. Chwilę potem całe zadanie było ładnie rozwiązane na tablicy.
- Bardzo dobrze Jasmin, dostajesz ocenę bardzo dobrą za aktywność na lekcji. - uśmiechnęła się nauczycielka .
Wróciłam zadowolona na swoje miejsce.
- Dzięki - powiedział chłopak siedzący obok mnie.
- Spoko - odpowiedziałam i dalej słuchałam pani.

Lekcja minęła w końcu... Następna i następna i jeszcze kolejne minęły szybciej, Właśnie wychodziłam ze szkoły. Po raz pierwszy z uśmiechem. Dziś nic ani nikt mnie nie upokorzyło. Cudownie!
- Jasmin zaczekaj! -  usłyszałam głos Louisa. Pożegnał się ze swoimi kumplami i podbiegł do mnie.
- Co chcesz ? - spytałam
- Chciałem... chciałem Cię przeprosić. Za to jak Cię upokarzałem przed całą szkołą.
- Przepraszasz mnie bo ?
- Uratowałaś mnie przed laczkiem z matmy, więc teraz ja będę dla ciebie w porządku. Przyjmujesz przeprosiny ? - spytał w nadzieją w głosie i uśmiechnął sie do mnie
- Hmm... no nie wiem nie wiem - chciałam się z nim podroczyć -
- To choć, zapraszam się w takim razie na przeprosinową gorącą czekoladę - uśmiechnął się i pociągną w stronę w którą mieliśmy pójść
- Ale ja jeszcze nie powiedziałam  tak
- Ale chcesz tak powiedzieć - uśmiechnął się , spryciula
- heh no tak , masz rację
Ruszyliśmy w stronę kawiarni. W drodze cały czas rozmawialiśmy, opowiadaliśmy sobie o nas, o naszych śmiesznych przeżyciach i o tych przykrych. 

Gdy byliśmy już na miejscu Loui zamówił dwie gorące czekolady.
- Czemu się przeprowadziłaś do Londynu ?
- Rodzice mają tu lepszą prace, a korzystając, że umiem dobrze angielski wzięli mnie ze sobą.
- Yhmm.. a to kim są ?
- Adwokatami
- Ooo...  Ciebie też to kręci ?
- Nie, ja bardziej lubię sztukę. Uwielbiam malować , A ty ?
- Ja ... Hm... ja w sumie nie mam żadnych zainteresowań

Rozmawialiśmy tak do 17.
- Może , będziemy się już powoli zbierać co? - spytał
- Dobrze.
Zapłacił, i wszyliśmy w kierunku mojego domu. Rozmawialiśmy o jego przeszłości. O tym jak jego dwójka rodzeństwa i mama zginęły w wypadku samochodowym. O tym jak kiedyś było u niego w domu. O tym jaki symbol ma każdy z jego tatuaży. Każdy był połączony z jego rodziną.
- No to jesteśmy - powiedziałam - Dzięki za czekoladę i za spacerek - uśmiechnęłam sie
- Nie ma za co, to ja dziękuję i  jeszcze raz przepraszam
- Już nie przepraszaj. Papa - stanęłam na palcach i pocałowałam chłopaka w policzek
- Do zobaczenia - odwróciłam i otwierałam drzwi zrobiłam jeden krok gdy chłopaka dokończył - do zobaczenia piękna - pewnie myślał, że tego nie usłyszałam.

Następne dni były tak samo miłe jak tamten piątek. Zaprzyjaźniłam się z Louisem. I jest mi tu w Londynie na prawdę dobrze.
W końcu jest dobrze. 






środa, 22 stycznia 2014

Imagin z Zaynem

    Od kilku dni nie mogę spać w nocy. A to dlatego że dostałam sms-a z przerażająca mnie treścią. Bylo tam napisane że mam się pojawić w niedzielę na cmentarzu w lesie o 00:00 a jeśli mnie nie będzie to ten ktoś zrani kogoś z moich bliskich a dokładniej Zayna.
Nie moglam pozwolić żeby jakiś chory psychicznie facet zranił kogoś kogo kocham najmocniej na świecie. Niedziela jest za dwa dni. Smsa dostałam trzy dni temu od nie znanej mi osoby. Nie wiem kto to może być. Ale od tego czasu nie wychodze z domu, nie chodze na studia nie rozmawiam z nikim nawet z Zaynem tylko siedzę i płacze. Myślę o tym że mogą to być ostatnie godziny mojego życia a ja wykorzystuje je na płakanie.
Czytałam po raz kolejny tego smsa gdy nagle zaczął dzwonić mój telefon. Na wtswietlaczu pojawił się ten sam nie znany mi numer.
- Hallo? - odebralam przestraszona
-  Witaj piękna. Chciałem Ci tylko przypomnieć o naszym spotkaniu. Pamiętaj co się moze stac jak nie przyjdziesz. A piękności ty moja ubierz coś sexi - powiedział niski męski głos i rozłączył się.
Przerażenie ktore mnie ogarniało bylo nie do opisania. Zaczęłam znowu płakać... Mój telefon znowu zaczął dzwonić. Nie patrzac kto to odebralam.
- H...halo? - powiedziałam cicho nadal płacząc
- [T.I] ? Co się stało ? Czemu płaczesz? - usłyszałam ciepły głos mojego chłopaka.
- Zayn... Proszę Cię cokolwiek się stanie pamiętaj że zawsze cię będę kochać.- powiedziałam i rozłączyłam się .
                  Oczami Zayna
Nie wiedziałem o co chodzi. Od kilku dni nie dawała znaku życia i teraz to. Szybko się ubrałem i ruszyłem samochodem do jej mieszkania. Gdy byłem już pod drzwiami zacząłem wali z całych sił zeby tylko otworzyła. Stałem tak chyba z 10 min. Nie poddając się. Po chwil ujrzałem zapłakaną [T.I]. Wyglądała strasznie. Pewnie nic nie jadła bo była trochę wychudzona.
- Boże kochanie co się stalo ? - szybko wkroczylem do mieszkania i mocno przytuliłem żeby mogła poczuć się choć trochę bezpiecznie.
- Z... Zayn ... Kocham Cię. Nie chce zeby tobie ani komuś z mojej rodziny coś się stało.- mówiła płacząc.
- Ciiiii ... Nic się nikomu nie stanie.Ciii...nie płacz juz jestem przy tobie.- wziąłem ja na ręce i zanioslem do salonu. Usiadłem na kanapie nadal trzymając razem z [T.I] na kolanach.
- Zayn... ty nic nie rozumiesz. Ty nic nie wiesz..
- [T.I] spokojnie uspokuj się i w takim razie mi powiedz, proszę.
Ona tylko wyciągnęła z kieszeni swój telefon i pokazała mi jakiegoś smsa. Gdy go przeczytałem mocno ja przytulilem
- [T.I] nic się nikomu nie stanie. Ja ci to obiecuje. Będę cię chronił nie pozwolę ciebie skrzywdzić. Kocham cie i jeżeli ten ktoś chce ci coś zrobic to będzie najpierw musiał mieć ze mną doczynienie. A powiem ci że ostatnio przypakowałem - ostatnim zdaniem wywolalem mały uśmiech na jej twarzy i tako byl zamiar.
- Dziękuje ci. Kocham cię - powiedziała i pocałowała mnie delikatnie w usta.
- Chodź zrobię ci coś do picia.
Wstalismy i poszliśmy do kuchni. Gdy dziewczyna zjadła posiłek od razu zasneła w moich ramionach. Byłem całkowicie pewnien że od paru dni wg nie śpi.
          Oczami [T.I]
Dziś jest ten dzień kiedy o 00;00 miałam się stawić na cmentarzu. Oczywiście postanowiłam nic nie mówić Zaynowi i tam pójdę. Pójdę dla jego bezpieczeństwa.
Zbliżała się 22 Zayn i ja leżeliśmy już w łóżku i powoli zasypialiśmy.  Gdy zauważyłam, że chłopak już mocno śpi wyślizgnęłam się z łóżka i po ciuch poszłam do łazienki z ciuchami które wzięłam z krzesła. Ubrałam się szybko ponieważ miałam 30 min na dojazd do tego cholernego cmentarza. Wzięłam kluczyki od auta na moim miejscu na łóżku zostawiłam karteczkę wcześniej już napisaną. ( " Zayn, nie mogę pozwolić na to żeby ktoś ciebie czy kogoś z mojej rodziny skrzywdził. Kocham Cię. Jeżeli już się nigdy nie zobaczymy to pamiętaj o mnie, proszę . Twoja [T.I] "). Wyszłam z mieszkania i szybko wsiadłam do samochodu. Miałam jeszcze 15 min, na dojazd. Cmentarz był trochę daleko ale jednak byłam w samą porę.
Stanęłam pod wielką bramą z napisem "CMENTARZ". Strach który był we mnie był nie do opisania. Nagle poczułam jak ktoś łapie moje ręce i przybliża mnie do siebie.
- A jednak jesteś piękna- usłyszałam ten sam głos co wtedy gdy rozmawiałam z nieznajomym przez telefon.
- Czego od mnie chcesz ? - spytałam nie pewnie
- Czego? Ja chcę ciebie ślicznotko. Tylko i wyłącznie ciebie. - odwrócił mnie do siebie - Nie pamiętasz mnie skarbie? - Wtedy mnie olśniło. Wiedziałam już do kogo należy głos i z czyim głosem on mi się kojarzył. Był to mój były chłopak który nie dawno wyszedł z więzienia. A był skazany za gwałt na jakiejś małej dziewczynce.
- Greg ? -
- Ahh... Czyli mnie pamiętasz, jak miło. - 

Mężczyzna zaprowadził mnie w głąb cmentarzu. Zaczął się do mnie zbliżać i obmacywać. Wiedziałam, że gdy ucieknę on zrobi krzywdę mojej rodzinie, tego nie chciałam więc nie mogłam nic zrobić. Byłam bezbronna. Zaczął całować mnie po szyi zjeżdżając coraz niżej. Było mi cholernie zimno, nie wytrzymałam tego i odepchnęłam go z całych sił. Nagle zobaczyłam szczupłą postać jakiegoś chłopaka , gdy podbiegł bliżej zobaczyłam Zayna.
- Zostaw ją ! - krzyknął
- Hohoho któż to taki. Czyżby nie jaki Zayn Malik. Myślisz, że się ciebie przestraszę ? - Greg dotknął moich piersi
- Nie dotykaj jej,słyszysz ?! - Zayn jeszcze raz krzyknął i rzucił się na Grega.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie mogłam teraz uciec, co by było gdyby Greg coś mu zrobił. Na razie nie wyglądało na to. Bo Zayn był górą i okładał go pięściami. W jednej chwili Greg usiadł na Zaynie i rolę się odwróciły.
- Przestańcie !- nie mogłam już dużej znieść tego widoku  
Mężczyźni stanęli na przeciw siebie. Greg wyjął z kieszeni pistolet i wymierzał w stronę mojego chłopaka. Jedyną i pierwszą rzeczą która przyszła mi do głowy aby go obronić to stanąć szybko przed nim żeby kula trafiła we mnie a nie w chłopaka. I tak też się stało. Zayn nie zdążył mnie odciągnąć gdy zauważył co chcę zrobić. Zayn trzymał mnie w objęciach i mówił cały czas do mnie żebym nie odchodziła. Zadzwonił na pogotowie. Ale ja wiedziałam, że i tak to już koniec.
- Zayn  ... Kocham cię. - wypowiedziałam ostatnie słowa i zamknęłam oczy, już na zawsze...



 I jak podoba się ?
Proszę komentujcie :)
                                                    Kika <3 

niedziela, 19 stycznia 2014

Imagin z Liamem

                     Oczami Liama
Jutro jest moja 2 rocznica ślubu z Danniel. Mam już plan co moge dla nas zrobić. Chłopcy obiecali mi że zajmą się naszą córka Amy, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał. Danniel wraca dopiero jutro więc ze spokojem bede mógł wszystko zrobić.
- Tausiu ? - podbiegła do mnie w pod skokach Amy.
- Tak skarbie ? spytałem małą
- Kiedy pojedziemy do wujka Nialla,Harrego,Zayna i Louisa?
- No a jesteś juz spakowana?
- Tak - uśmiechnęła się i wyciągnęła za pleców plecak
- No to zacznij się ubierać zaraz bd wychodzić.
Zadzwoniłem tylko oznajmić chłopcom że zaraz będziemy u nich. Ubrałem się wziąłem kluczyki i razem z Amy wyszliśmy z domu. Droga do chłopaków nie byla długa , a i tak mój mały szkrab co chwila pytała się kiedy będziemy na miejscu.
- Jesteśmy . Wysiadaja- powiedziałem i lesie co zdążyłem otworzyć drzwi i wysiąść Amy juz czekała przy drzwiach.
- Moge zadzwonić dzwonkiem?
- Oczywiście - wziąłem ja na rence i przysunąłem się blizej guzika.
Po chwili w drzwiach stał juz Louis
- Amy! - krzyknął uradowany i przytulił ją mocno
- Hej wujku - usmiechnęła się do niego.
- Ej chłopaki nasza mała Amy przyjechała - krzyknął na cały dom
Po sekundzie wszyscy byli juz przy drzwiach i zagadywali mojego skarba.
- Tak też się cieszę że was widzę - powiedzilem dosc głośniej zeby usłyszeli
- Siema Liam. Sorki no ale teraz to Amy jest fajniejsza niż ty - powiedział Harry
- Eh...- westchnąłem. Ta banda chłopaków jest stworzona dla dzieci. Tak samo myślą to samo robia , cały czas się wyglupiaja . Idealnie, przynajmniej wiem ze Amy nie bedzie się przez dwa dni nudziła.
- Dobra ja spadam musze załatwić parę spraw- powiedziałem. Pożegnałem się z córcią i z chłopakami i wyszedłem. Pojechałem do hotelu gdzie razem z Dań mielismy spędzić czas. Musiałem sprawdzic czy wszystko będzie tak jak ustaliłem.
Pani w recepcji byla bardzo miła i szybko pomogła mi sprawdzić czy wszytsko jest tak jak powinno. Było już późno więc odrazu po powrocie do domu poszedłem spać. Jutro z samego rana miałem jechać po Dań na lotnisko.
                           Następny dzień
Obudził mnie dźwięk budzika. Leniwie wstałem , poszedłem do łazienki wozach szybki prysznic. Ubrałem się szybko zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu. Po drodze na lotnisko wstąpiłem do kwiaciarni kupić jakiś ładny bukiet róż dla Danniel. Gdy wychodziłem z budynku zadzwonił mi telefon.
- Hallo?
- Liam jestes w domu ? - usłyszałem zdenerwowany głos Zayna
- nie a coś sie stalo ? Coś z Amy ? -
- Liam.... Danniel.... Jej samolot...
- Zayn do cholery mów !!
- Była katastrfa, samolot w którym leciała Dani rozbił się. Mówili dziś o tym w wiadomościach.
Zatkało mnie, nie wiedziałem co mam zrobić.
- Liam? Jestes tam?
Po moich policzkach zaczęły spływać samotne łzy.
- Zayn co ja mam teraz zrobić. To nie Może być prawda.- mówiłem powoli cicho płacząc.
- Liam pomożemy ci. Mówili że rodziny osób w katastrofie maja przyjehac do szpitala żeby ustalić czy to na pewno oni.

Zayn podał mi adres szpitala do którego ciała miały być przewiezione. Gdy dotarłem na miejsce pani z recepcji pokierowała mnie do osobnego budynku za szpitalem. Przed wejściem widziałem ludzi którzy czekali na otwarcie do tego przekletego miejsca. Wszyscy byli zrospaczeni. Ja miałem nadzieję ze to tylko głupi sen i zaraz obudzę się z niego.
Kiedy w końcu otworzyli nam drzwi podeszli do nas z osobna poszczególni ludzie.
- Dzień dobry panu, proszę udać się za mną.- powiedziała do mnie jedna z pań.
Zaprowadziła mnie do białego pomieszczenia. Kazała usiąść na krześle. Ona sama poszła po jakieś papiery i coś do pisania.
- Wiem, że to dla pana pewnie trudne ale proszę mi opisać bliska osobę która leciała w tym samolocie.
- Danniel miała ciemniejszą karnacje, jej włosy były kręcone i kręcone. Na palcu miała obrączke
- pokazałem na swoją dłoń- byka szczupła i wysoka.
- Dobrze dziekuje, zaraz do pana przyjdę.
Nie mogłem nadal uwierzyć że to się dzieje.
- Proszę za mną - kobieta przyszła i podała mi coś w stylu tego szlafroka co zakłada się w szpitalach.  Posłusznie założyłem ciuchy i ruszyłem za nią. Weszliśmy do kolejnej białej sali. W niej leżało zakryte ciało. Do moich oczy zaczęły napływać łzy. Bałem się spojrzeć na to ciało. Bałem sie że zobaczę tam martwa Dan.
- Czy to ona.? - spytała i odkryła martwe ciało.
Zamarlem zacząłem płakać jak małe dziecko. Twarz byla strasznie zmasakrowana. Spojrzałem na jej dłonie . Miała tam obrączkę. Nie... to nie mogła być ona. A jednak odeszła od mnie. Zostawiła mnie teraz samego z Amy. Właśnie Amy co ja jej teraz mam powiedziec. Przecież ona jest jeszcze mała.
- Proszę pana czy ta kobieta to...
- tak to jest moja Dan.- przerwałem kobiecie.
- Dobrze dziękuje, teraz musi pan opuścić salę. Może pan juz wrócić do domu i zacząć organizować pogrzeb. Wiem ze to dla pana trudne. Bardzo mi z tego powodu przykro.- kobieta mówiła ostatnie zdanie z żalem w głosie. Ostatni raz spojrzałem na moja ukochana.
- A czy moge tylko napisać coś na kartce i zostawić to przy niej? - spytałem ledwo słyszalnie.
- oczywiście - kobieta dała mu kartkę i długopis. Napisałem na niej napis " I always love you, your Liam " polozylem jej kartkę na brzuchu i wybiegłem z tego chorego miejsca. Wsiadłem w samochud i rozryczałem się jak małe dziecko. Płakałem i płakałem. Kiedy się trochę uspokoilem ruszyłem w stronę domu moich przyjaciół. Pewnie się martwią. W drodze do ich domu myślałem jak mam o tym powiedzieć Amy.
Wyszedłem z samochodu i otworzyłem drzwi kluczami które zostawiłem sobie wyprowadzając się z tąd.
- Tataaaaa! - pobiegła do mnie moja kochana mała Amy . Przytulilem ja bardzo mocno.
- Płakałeś - spytała.
- Tak, słonko musimy porozmawiać.
Trzymając ja na rękach poszliśmy do mojego dawnego pokoju.
- Kiedy wróci mama ?
- Chodzi o to ... że mama nie wróci.
- Jak to ?
- Wiesz że wszyscy będziemy tam do góry, w niebie prawda ?
- Tak
- Twoja mama już tam jest, patrzy na nas z góry i będzie się za nami wstawiała u Boga.
- Co to... znaczy ?
- Mama nie żyje.- po moich jak i Amy policzkach zaczęły płynąć łzy. Przytuliłem ją mocno a kiedy się uspokoiła powiwdziałem
- Twoja mama zawsze będzie tu, w twoim serduszku. Zawsze będzie cię kochać, troszczyć się.
- A ciebie też będzie zawsze kochać i troszczyć się ?
- Zawsze. Ja też bede jak zawsze kochał tak mocno jak ty.
Amy przytuliła mnie mocno i usmiechnęła się lekko.



Mam nadzieję że podoba wam się ten imagin. Jeśli tak napiszcie komentarz.
                           Kika<3

piątek, 17 stycznia 2014

Imagin z całym One Direction

 Ten imagin będzie sylwestrowy :)
 Miłego czytania Kika <3

                        
                         
                                   z perspektywy Harrego

  Obudziły mnie promienie słoneczne, przeciągnąłem się i usiadłem na łóżku

 -Tak a więc dziś jest sylwester i dziś zamierzam powiedzieć [T.I] , że ją kocham. muszę tylko się przygotować i bd idealnie.- powiedziałem sam do siebie. Może Louis mi pomoże, On zawsze wiedział co powiedzieć.  Wstałem leniwie z łóżka i poczłapałem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i udałem się na parter gdzie siedziała już reszta moich przyjaciół.
- Cześć wszystkim - uśmiechnąłem się pogodnie
- Ooo widzę, że pan Harry Styles ma dziś zniewalająco dobry humor - zaśmiał się Zayn
- Penie śniło mu się, że [T.I] zgodziła się być jego narzeczoną - wybuchł nie pohamowanym śmiechem Niall
- HA HA HA bardzo śmieszne Niall. Wiesz miałem w szufladzie czekoladę i chciałem się z tobą nią podzielić ale jednak zjem ją sam - spojrzałem na blondyna
- A tą taka mleczną ? Co była pod twoimi skarpetkami ?
- Tak
- No to jej już nie ma - powiedział Liam
- Niall!!! Ty żarłoku ! Odkupujesz mi ją !
- O nie , sam przed chwilą mówiłeś, że chciałeś się ze mną nią podzielić. A właśnie w sumie to jeszcze jest bo zostawiłem ci kawałek
- Ymm... Nie nie ma jej bo zjadłem ten kawałek - powiedział Lou
- No świetnie tak to się z wami mieszka. Gdzie kolwiek nie schowam przed wami jakiegoś jedzenia szanowny pan Niall Horan zawsze to zwęszy.
 - O co znowu chodzi ? - usłyszałem za sobą głos [T.I]
- Zjadłem Harremu czekoladę a on teraz ma problem - zaśmiał się Niall
- Oj.. biedaczek - pogłaskała mnie po głowie
- Dobra jest 13:00 więc ja i Lou i Zayn idziemy zaopatrzyć nas w prowiant na dzisiejszą noc a wy możecie tu zostać i posprzątać. - powiedział Liam
- Ja nie chce sprzątać - Niall zrobił smutną minkę
- Dobra to ja posprzątam z Harrym a ty możesz ... uszykować piosenki na wieczór - powiedziała [T.I]
- Ooo.. to mi pasuje - uradowany blondyn pobiegł do swojego pokoju
- No to zabieramy się do pracy - powiedziałem.
- Okej , tylko odłożę swoje rzeczy. Mogę u ciebie w pokoju ? - zapytała [T.I]
- Jasne - uśmiechnąłem się do niej
Zabrałem się do sprzątania. Ogarnąłem w kuchni, poszedłem do salonu i zobaczyłem jak [T.I]  tańczy i śpiewa ze szczotką .Zacząłem się śmiać z jej ruchów. Widać było, że się wydurnia, bo umiała tańczyć i to pięknie. Patrzyłem się na nią wpatrzony jak w obrazek i nawet nie zauważyłem kiedy przestała tańczyć i zaczęła mówić coś do mnie.
- Harry czy ty mnie w ogóle słuchasz ? - zapytała zirytowana
- Hm.. ? Przepraszam zamyśliłem się
- Pytałam się ciebie którą lepiej założyć dziś sukienkę. Tą co z tobą kupowałam czy tą taką wiesz... też koronkową tylko błękitną ?
- No oczywiście, że tą co ze mną . Chociaż nawet w dresach będziesz ładnie wyglądała ?
- Przestań bo się jeszcze zarumienię - zaśmiała się .
Zaczęliśmy ponownie sprzątać. Gdy przyszli chłopacy zrobiła się 16. [T.I]  już dawno siedziała w moim pokoju i szykowała się na wieczór. Postanowiłem szybko pomóc chłopakom w rozpakowaniu i ostatecznym uszykowaniu jedzenia i picia na stole.
- Jak tam Hazz ?- zapytał mnie Louis
- A świetnie, dziś jej to powiem
- No w końcu - przyjaciel uśmiechnął się do mnie i poszedł do swojego pokoju. Odłożyłem butelkę z piwem i również udałem się na piętro. Zapukałem do drzwi gdy usłyszałem "proszę " otworzyłem drzwi. Ujrzałem [T.I]  która stała w rozpiętej sukience i poprawiała sobie rajstopy.
- Zapiąć ? - spytałem podchodząc bliżej dziewczyny
- Jeśli byś mógł. - Zapiąłem zamek do końca i spojrzałem w lustro. Dziewczyna wyglądała przepięknie nawet bez makijażu. Właśnie taką ją kochałem , naturalną. Ale oczywiście ona jak to każda dziewczyna musi się pomalować...
- O której mają przyjść goście ? - zapytała malując sobie rzęsy
- Około 17:30. Zaraz przyjdę idę wziąć prysznic.
Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i udałem się ku drzwi od łazienki. Szybko sie umyłem ubrałem i spryskałem moimi i [T.I]  ulubionymi perfumami. Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się na dół gdzie byli już wszyscy. Goście powili zaczęli przychodzić. Niall puścił już muzykę żeby wprawić nas w radosny jeszcze bardziej nastrój. 

Wszyscy bawili się świetnie. Oczywiście ja też. Tańczyłem co chwila z [T.I]. Nowy rok zbliżał się do coraz szybciej. 
Nasz genialny DJ puścił wolną piosenkę. Podszedłem do [T.I] i złapałem w pasie.
- Zatańczymy ten ostatni raz w tym roku ?
- Oczywiście - uśmiechnęła się pięknie
Tańczyliśmy w rytm muzyki. Gdy dobiegła końca do miła chwila każdy z nas chwycił kieliszek z szampanem i wyszliśmy na dwór odliczać czas
- 10,9,8,7,6,5 - krzyczeli wszyscy
Złapałem 
[T.I] za rękę i spojrzałem prosto w oczy.
[T.I] Kocham cię- pocałowałem ją. Do moich uszu dobiegały krzyki " szczęśliwego nowego roku " itp. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek ku mojemu zdziwieniu.
- Harry ja też cię kocham - pocałowała mnie jeszcze raz.

Idealne zakończenie i rozpoczęcie nowego roku !  

 



Imagin z Niallem


Oto pierwszy imagin z Niallem. Piszcie co o tym myślicie :)
                                                                                             Kika<3

 Rano obudziłam się z koszmarnym bólem głowy. Hmm... no tak wczoraj był impreza na której każdy zaszalał. podparłam się łokciami i zauważyłam przed sobą porozrzucane ciuchy po całym pokoju. Spojrzałam na bok. Koło mnie leżał mój najlepszy przyjaciel, tak naprawdę czułam do niego coś więcej, ale bałam mu się cokolwiek powiedzieć. Zastanawiałam się co się wczoraj działo. Pamiętam tylko to że poszliśmy na imprezę do Ed'a i że tańczyłam prawie cały czas z Niallerkiem....
- Heej... - usłyszałam zaspany głos który wyrwał mnie z przemyśleń 


- Hej, jak tak głowa ? 
- Boli jak diabli ... Ej co tu się stało? Czy my? 
- Niall jak nic nie pamiętam, a nawet jeśli tak to nie powinno to się stać. - powiedziałam i wstałam z łózka zbierając swoje rzeczy i kierując się ku łazienki 
- Ej, ej , poczekaj. O co Ci chodzi ? 
- Niall my jesteśmy przyjaciółmi- powiedziałam i szybko poszłam do łazienki 
Wzięłam odprężający prysznic, który postawił mnie na nogi. Przebrałam się i poszłam do kuchni, wzięłam jakieś tabletki na bolącą mnie wciąż głowę i usiadłam na blacie. W całym domu był okropny bałagan. No jak to po imprezie. U Ed'a zawsze były niezłe imprezy. Znowu zaczęłam myśleć o wczorajszym wieczorze. 
- Hej piękna - usłyszałam zachrypnięty głos gospodarza. 
- Hej - uśmiechnęłam się do niego 
- Jak tam po wczorajszym ? 
- No jak to jak . Kac morderca nie ma serca - zaśmiałam się jak i Ed 
- hah no tak . - podszedł do szafki z tabsami i połknąwszy tabletkę usiadł koło mnie na blacie
Siedzieliśmy w ciszy chyba jakieś 5 minut. Czułam jeszcze ogromne pragnienie i poszłam po więcej wody. Poczułam nagle czyjeś ręce na moich biodrach. Nie robiłam sobie nic z tego, zawsze Niall tak robił gdy stałam do niego tyłem. Poczułam jak ktoś przytula mnie do siebie i całuje po szyi. Odwróciłam się i zobaczyłam Ed'a. Spojrzeliśmy sobie w oczy, On nie zawahał się oni chwili i pocałował mnie. 
- Co to miało być ?! - warknęłam na niego. był tylko moim kolegą nikim więcej... 
- Jak to co ? Pocałunek - wyszczerzył się do mnie. Odepchnęłam go do sobie i poszłam szybko na górę. Wpadałam z pośpiechem do pokoju i zobaczyłam Horana w samych bokserkach. No świetnie jeszcze tego mi tu było trzeba. Muszę przyznać, był umięśniony. 
- [T.I]? Coś się stało ? - zarumieniłam się pewnie strasznie, bo zrobiło mi się mega gorąco.
- Ymm... Wszytko okej. - nie bd mu nic mówiła co się zdarzyło przed chwilą na dole. 


- Na pewno? 
- Tak - uśmiechnęłam się . Tak w sumie to nie jest. Przespałam się z przyjacielem którego kocham ale on o tym nie wie. Przed chwilą całowałam się z Ed'em i nie wiem co on sobie wg myśli... 
- [T.I] o co ci chodziło przed chwilą , zanim wyszłaś z pokoju? 
- Niall ... czy nie uważasz, że jeśli przyjaciele przespali się ze sobą to nie jest to jakieś no normalne ? 
- A co jeśli chłopak który się przespał ze swoją przyjaciółką kocha ją i nie potrafi bez niej żyć, ale boi się jej to powiedzieć ?- zatkało mnie totalnie. On właśnie powiedział, że mnie kocha? Nie wierzę , może jednak to bd mój najlepszy dzień w życiu o ile nie robi sobie ze mnie żartów. 
- Niall myślę , że przyjaciółką ma tak samo, też nie może żyć bez swojego przyjaciela. Co ja mówię Ona go na 1000% kocha. Też boi się mu to powiedzieć.- chłopak uśmiechnął się do mnie. Zaczął podchodzić coraz bliżej aż staliśmy twarzą w twarz. 
-A więc ten przyjaciel musi coś w końcu zrobić- spojrzał mi prosto w oczy i złączył nasze usta w namiętnym długim pocałunku. Tak bardzo chciałam poczuć smak jego ust. 
- Kocham cię [T.I] nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Nie mogę bez ciebie żyć. Czy zostaniesz moja dziewczyną ? 
Pocałowałam go i spytałam 
- Czy taka odpowiedz może być ? - pokiwał na "tak" głową i złączył nasze usta jeszcze raz w pocałunku, który dla mnie nie miał końca.  

Na sam początek :)

Hej :) 

Tutaj będę pisała Wam imaginy z każdym członkiem z zespołu. Jeśli chcecie mogę wam pisać dla kogoś, oczywiście wystarczy poprosić :) ( napisać w komentarzy) .
 Dopiero zaczynam jak widać więc jeśli wam się spodoba to komentujcie proszę i udostępniajcie :)
       
ps. bd się podpisywać Kika <3

                                                                            A więc miłego czytania :*   Kika <3